Mocne słowa ekspertki o zachowaniu prezydenta. „Robi mi się strasznie przykro”

news.5v.pl 2 tygodni temu
  • O minach prezydenta podczas exposé szefa dyplomacji mówi cała Polska
  • — Nie wiem, czy Andrzej Duda miał świadomość tego, jakie konsekwencje ta bogata mimika może wywołać — wskazuje politolożka prof. Renata Mieńkowska-Norkiene
  • W jej ocenie reputacja zagraniczna prezydenta po tym zachowaniu w Sejmie w zasadzie już nie istnieje
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Drwiące uśmiechy, wyrazy niedowierzania czy ironiczne grymasy — paleta min prezydenta podczas exposé szefa MSZ była wyjątkowo bogata, na co uwagę zwrócili komentatorzy, nie tylko polscy.

Kiedy minister Radosław Sikorski przedstawiał cele polskiej polityki zagranicznej na najbliższy rok, prezydent — na którego skierowane były oczy wielu osób, tym bardziej iż znaczna część PiS opuściła salę plenarną — znacząco prezentował swoją dezaprobatę wobec tez i planów szefa dyplomacji.

Andrzej Duda wystąpienie ministra Sikorskiego skomentował także na konferencji prasowej. — Nastąpił atak na politykę poprzedniego rządu. Moim zdaniem bezpodstawny, dzielący Polaków. Ten atak tworzy konflikt, te słowa wzbudziły u mnie zwykły niesmak. Były tam półprawdy i żenujące stwierdzenia. Trudno nie nazwać tego manipulacją i propagandą — stwierdził prezydent.

Zobacz zachowanie Andrzeja Dudy:

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Mimika głowy państwa. „To było straszne”

— To było coś niewiarygodnego. Nie wiem, czy prezydent chciał być zabawny. A może był mocno niedysponowany? — tak miny Andrzeja Dudy podczas exposé Sikorskiego komentuje w rozmowie z Onetem politolożka prof. Renata Mieńkowska-Norkiene. — Nie wiem, czy Andrzej Duda miał świadomość tego, jakie konsekwencje ta bogata mimika może wywołać. jeżeli te miny nie były skutkiem jakiejś niedyspozycji, to świadczy to jak najgorzej o głowie państwa — podkreśla.

Ekspertka wyjaśnia, iż prezydent ma konstytucyjny obowiązek znać cele polskiej polityki zagranicznej, tym bardziej iż ją współtworzy, choć na drugim planie.

— jeżeli już przyszedł na exposé szefa dyplomacji, to powinien w spokoju wysłuchać tego, co szef MSZ miał do powiedzenia. Ale jeżeli — co miało miejsce — pokazywał, iż to, co mówi minister spraw zagranicznych, jest dla niego zabawne lub dziwne, to tym samym pokazał, iż nie jest zainteresowany tym, co się w polityce zagranicznej dzieje. Albo nie dokonał nad tym innej refleksji, niż żart — mówi politolożka.

— Albo po prostu żadnej refleksji w tym nie było, tylko jakieś parodiowanie. Straszne to było — podkreśla prof. Mieńkowska-Norkiene.

— To zachowanie świadczy o jakimś fundamentalnym niezrozumieniu przez prezydenta powagi sytuacji, w jakiej jest Polska. Za naszą granicą trwa wojna. W takiej sytuacji między wszystkimi organami władzy powinna trwać ścisła kooperacja i pełne zrozumienie — ocenia politolożka.

— Tymczasem to, co zaprezentował nam prezydent, pokazuje w pełni styl uprawiania polityki przez poprzedni obóz władzy, z którego Andrzej Duda się wywodzi. Dla ludzi PiS polityka zagraniczna zawsze była zakładnikiem interesów partyjnych, krajowych — stwierdza.

— Powiem wprost, gdy przypominam sobie to zachowanie prezydenta, to robi mi się strasznie przykro. I jako człowiekowi, i jako politolożce — zaznacza prof. Mieńkowska-Norkiene.

„Ci ludzie teraz się za prezydenta muszą wstydzić”

Leszek Szymański / PAP

Prezydent RP Andrzej Duda podczas wystąpienia ministra spraw zagranicznych w Sejmie

— Ja pamiętam sytuację, gdy w 2002 r. żona Leszka Millera, Aleksandra, jako żona premiera wywołała skandal, bo — przyjmując japońską parę cesarską — miała na sobie sukienkę z różowymi napisami: „sexy”, „love” czy „romance” — wskazuje ekspertka.

— Ale jak ja porównam tę sukienkę z przedziwnym zachowaniem pana prezydenta podczas exposé Sikorskiego, to mam tylko jedną refleksję: dajcie spokój Aleksandrze Miller, tam nie było czego się czepiać. A tu? Tu jest dramat. Wszyscy wiemy, jakim echem zachowanie Andrzeja Dudy odbiło się za granicą. I o ile kiedyś zagraniczni eksperci zastanawiali się, w jaki sposób Donald Tusk będzie „obłaskawiał” prezydenta, jako sobie ułoży z nim współpracę, to po tym popisie podczas exposé szefa dyplomacji wszyscy za granicą pytają się dziś tylko: „jak ten Tusk jeszcze rok wytrzyma” — mówi.

— O ile kiedyś były jeszcze plany, iż Andrzej Duda po skończonej kadencji może próbować pokierować jakąś instytucją międzynarodową, tak dziś już nikt choćby o tym nie myśli. Zachowanie, jakie prezydent zaprezentował w polskim parlamencie, totalnie go dyskwalifikuje. I pewnie jest żenujące także dla tych, którzy go jakoś popierali, choć nie są żelaznym elektoratem PiS. Ci ludzie teraz się za prezydenta muszą wstydzić — zaznacza prof. Mieńkowska-Norkiene.

Idź do oryginalnego materiału